sobota, 30 listopada 2013

NIEwola istnienia.

Jesteś na szczycie po to, by opaść na dno. Masz wszystko, czego dusza zapragnie, by w przeciągu minuty nie mieć nic. Możesz zapomnieć o tym, co jest dla Ciebie najważniejsze. To tak absurdalnie proste.. To jak iskierka, która płonie, lecz tylko przez krótką chwilę. Wystarczy ułamek sekundy,by zgasła, mimo tego, że mieliśmy nadzieję, iż dzięki niej zapłonie ogień, który da nam ciepło, który da nam schronienie. ..nadzieja? Po co ją mieć? Przecież i tak wszystko w końcu przepada. Pozostaje tylko głęboki żal, smutek i gorycz.. Niechęć istnienia. Pozostaje pustka, której nie da się załatać.. Ktoś kiedyś powiedział, że rodzimy się i umieramy samotnie.. - idiota. Przecież także żyjemy sami. Otaczają nas tłumy, czasem zatrzymują się na chwilę, ale tylko po to, by ponownie zostawić nas samym sobie. To wszystko jest takie proste, tak banalne. Jak można tego nie przewidzieć, jak można tego nie rozumieć? - a jednak- nie wiem, nie widzę,nie rozumiem..- błądzę.

wtorek, 26 listopada 2013

Być królową śniegu, to też coś...

Myślę, że każdy z nas miewa w swoim życiu dni, które zmuszają go do nadzwyczajnych przemyśleń. Marzenia przeplatają się z obawami i.. Jak łatwo się domyślić, takie też idee snułam dziś ja. Wpadłam w szał. Uciekłam myślami gdzieś cholernie daleko snując piękne plany na przyszłość, ale ponieważ boję się jej tak bardzo, doskonała baśń bez żadnych problemów przeistoczyła się w doskonale zaplanowany, czarny scenariusz. Emocje namieszały w moim sercu uderzając o głowę na tyle mocno, iż miałam ochotę na moment przestać istnieć.. Pomyślałam, że być królową śniegu, to też coś.. Nie okazywać swoich słabości, ukryć wrażliwość, smutek. Zwyczajnie.. -nie czuć. Wabić do siebie słabych, niszczyć ich mały zabawny świat. Być  władczynią lodowatej krainy, której obce jest ciepło. Manipulować, sterować zimnymi marionetkami, wypowiadać ostre słowa, sprawiać ból. Doprowadzić do samozagłady szklanej armii. Ale tak właściwie.. na co przyda mi się mój wyimaginowany totalitarny świat? Przecież czasami warto jest przeżywać.. Przeplatać dobro wraz ze złem, by po chwili ochłonąć i nie myśleć, gdy wokoło jest cisza, gdy dotyka nas dziwna pustka. nie rozpaczać, nie szukać. pochłaniać spokój- za cichą ciszę.. nic nie słyszeć. spokojnie czekać, na dzień zbawienia. czekać na tę chwilę, gdy czas płynie.gdy płynie jak wartka rzeka.. Bo mimo, iż czasem coś boli, drażni, przerasta, budzi w nas strach, nienawiść do człowieka.. droga miłości- tak słodki jest Twój smak, a czas płynie i nie zaczeka..

poniedziałek, 4 listopada 2013

Ciii. Cichosza.

cisza, wokoło gra muzyka, wśród ciemności nocy.. pustka. po omacku szukam człowieka.. choć gości w moim sercu, ucieka.. po cichu, gdy wstaje słońce, gdy świat budzi się do życia.. cisza. mimo, iż wszystko co nas otacza zdaje się być szaro-szarym, nigdy nie jesteśmy sami.. nawet wśród ciemności ciszy.. po chwili się rozjaśni, ujrzę barwy jakich dotąd nigdy nie widziałam, usłyszę słodki dźwięk klawiszy jego głosu, lekki ton, bicie serca, radosny śmiech.. zanim zapadnie zmrok i powróci cisza.

niedziela, 3 listopada 2013

Ludzie nieludzcy.

należymy do chorej, globalnej sekty. rozwój cywilizacji przygniata nas swym ciężarem, robi nam papkę z mózgów. nie rozmawiamy w świecie realnym, nie potrafimy się porozumieć, nie piszemy papierowych pamiętników, indywidualności przestają istnieć. wszyscy stajemy się tacy sami. zanika prawdziwe "ja" każdego z nas. jesteśmy ludźmi sterowanymi przez to, co sami stworzyliśmy. tracimy cenny czas, tracimy życie, na to, co nie jest istotne. toniemy w morzu absurdu. jesteśmy bez przerwy przygnębieni i zmęczeni. nasza bezsilność i nieumiejętność funkcjonowania w świecie przytłacza nas tak bardzo, że stajemy się wręcz depresyjni. jesteśmy stworzeni na obraz Boga, a świat jest skonstruowany tak, byśmy mogli w nim z łatwością funkcjonować, ale nie jesteśmy w stanie. jesteśmy za słabi, ulegamy biednym pokusom. prymitywność ludzka zdaje się nie mieć granic. czas ucieka, a my choć biegniemy do przodu, wciąż stoimy w miejscu,śmiem twierdzić, że wręcz się cofamy. zaczęliśmy umierać wraz z chwilą w której przyszliśmy na świat, nie zatracajmy się więc, niech nasza dusza i serce będą szczęśliwe. nauczmy się ŻYĆ. doceniajmy, to co jest nam dane, nauczmy się kochać. bądźmy cierpliwi i pokorni. bądźmy spontaniczni. bądźmy wolni, wolni od tego co nas przygniata, od tego co nas niszczy i nie daje nam żyć. jeśli nie jesteście na to gotowi, biegnijcie po świeczki, wstęgi i kwiaty. nie dla ukochanej, nie na romantyczną kolację, nie dla cioci, babci, czy mamy. dla siebie samych. na pogrzeb, na grób, bo nie ma w was życia, jesteście martwi. 

piątek, 1 listopada 2013

Zapal świeczkę.

Jak to zwykle w dzień wszystkich świętych bywa udałam się na groby swoich bliskich. 1 listopada zawsze mnie cholernie przytłaczał, więc by tradycji stało się zadość w tym roku nie było inaczej. Pomijając to, no i kilka innych faktów i jeszcze może to, że było mi okropnie zimno i jak na złość zjebał mi się telefon zaobserwowałam pewną prawidłowość, która mnie zaciekawiła. A mianowicie.. - garniak, kozaczki na obcasie, torebka. Małżeństwo, bądź też cała rodzinka.. Kwiatek, znicz. Jechaliśmy tu 5 godzin, więc żeby nie było siary postójmy tu te 10 minut.. W tył zwrot. Samochód. Odjechali.. I tak prawie za każdym razem. No chyba, że spotkali starych znajomych z którymi umówili się na wódkę na jutro, bo dziś przecież trzeba zjeść ten pieprzony obiad z rodziną. Albo przychodzą tacy cudowni, młodzi rodzice. Po co mają pilnować swoje małe, brzydkie bachory? Niech sobie maleństwa pobiegają, niech podrą mordy na całą okolicę, szybciej pójdą spać, a troskliwy tatuś z mamusią będą mieli spokój. Nosz kurwa. Albo przyjadą wielcy państwo raz na trzy lata i jeszcze wybrzydzają, opowiadają "sąsiadce" jak to musieli szorować pomnik przez 2 godziny, bo taki zapuszczony, bo nikt nie przychodzi, nikt nie dba, zawsze tylko oni. Nie lubię tego "święta". Dla większości ludzi to taki zasrany obowiązek, cholerny mus, przecież inni idą, to ja też muszę. Zapuszczone groby na moment stają się "piękne", bo przecież tyle na nich frezji, chryzantem, wiązanek i zniczy.. Wieczorem spacerek głównymi alejami, bo przecież tak pięknie, tak kolorowo.. Gdzie sens? Jeśli ktoś pamięta, jeśli chce odwiedzić grób, zapalić tę pieprzoną świeczkę, to zrobi to bez zaznaczonej na czerwono kartki w kalendarzu.. Jest jeszcze jedna rzecz, która przykuła moją uwagę- dziwnie jest widzieć swoje nazwisko wyryte na pomniku. Zastanawiam się nad tym, czy przy moim grobie rodzina i znajomi też będą zatrzymywać się na chwilkę, wyłącznie 1 listopada- bo wypada. To przykre, że już za życia mogę stwierdzić,  iż istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że zostanę zapomniana szybciej niż można to sobie wyobrazić..