poniedziałek, 30 grudnia 2013

a ona wciąż..

moje serce pęka w pół. 
czuję wewnętrzną śmierć. 
jestem czasem przeszłym. 
dobro do nas nie wraca.
Wciąż kocham, wciąż tęsknię.
wiem, to niemęskie. 
hula zimny wiatr.
wraz ze mną płacze niebo.
nie szukam nikogo, niczego. 
zwijam się w kłębek. 
saska porcelana.
trzask. 
teraz czas na Ciebie, Flawia. 


http://www.youtube.com/watch?v=TcMkHHRpLVk


"Lecz jakże kruche bywa szczęście w nietrwałym świecie z porcelany"

niedziela, 29 grudnia 2013

niedopowiedzenia.

Do końca roku pozostały dwa dni.
Dwa obrzydliwe dni.
Dwie długie noce.
godziny, które wbijają
cierniste kolce.
niepotrzebne jest dziś,
1 stycznia, piątek, jutro..

noc- pora parszywa.
nie chcę. nie sypiam.
nie czuję zmęczenia.
po głowie tłuką się myśli,
powracają wspomnienia.

dniami
miewam koszmary.
widzę  nienawiść.
krew,
opary śmierci,
zawiść.


grunt?
spod moich stóp osuwa się ziemia,
cichutko ucieka wola istnienia.

czuję. za dużo, za mocno.
niedopowiedzenia.
nie do zobaczenia.

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Święta, święta.. : )

Moi drodzy! - mniej, lub bardziej. 

Zanim złożę Wam najserdeczniejsze życzenia pragnę zwrócić uwagę na to, co tak często odchodzi w niepamięć.. 

Otóż Święta Bożego Narodzenia to niewątpliwie bardzo wyjątkowy czas. Nie powinniśmy zapominać o tym, co stanowi ich istotę. Nie jest to szaleństwo zakupowe, które zaczyna się wraz z początkiem listopada. Nie są to góry prezentów, o których- sama nie wiem po co- tak często wspomina się w życzeniach. Nie są to także piosenki świąteczne, które możemy usłyszeć włączając niemalże każdą komercyjną stację radiową, wchodząc do galerii handlowej, wsiadając do autobusu, czy też czekając na takowy na przystanku. Nie jest to ilość potraw na stole.. Są to tylko dodatki, które mają nam umilić ten niezwykły czas. Natomiast istotą.. Istotą są narodziny Jezusa Chrystusa, o którym tak często zapominamy..- nawet wtedy, gdy przychodzi na świat.. Są to chwile, które powinniśmy dzielić z tymi, których bardzo kochamy. Przecież nie jest to czas ciągłego objadania, lecz miłości i pojednania!
 Kończąc moje narzekanie przejdę do życzeń... :) 

Życzę Wam tego, byście pamiętali o Jezusie Chrystusie oraz Waszych najbliższych. Mnóstwa zdrowia, szczęścia, radosnych iskierek w oczach oraz ciepłej rodzinnej atmosfery, tego, by towarzyszyła Wam nieustannie- nie tylko od święta. Niech spełnią się wszystkie Wasze marzenia. Życzę Wam wytrwałości w dążeniu do określonych sobie celów, tego byście się nigdy nie poddawali. Lojalnych i oddanych przyjaciół, którzy zawsze będą stać obok Was oraz sprawią, iż każda chwila u ich boku będzie fantastyczna i niezapomniana. Ponadto mnóstwa miłości i pogody ducha. 

Wesołych Świąt! :)

piątek, 20 grudnia 2013

NieBo Świat.

Nie wiem jak Wy, ale ja często myślę o śmierci. To przecież nieodłączna część naszego życia. Ciekawa jestem całego procesu umierania, tego jak wygląda ono z perspektywy tracącego oddech człowieka. Ciekawi mnie to, co następuje w momencie, gdy serce zatrzymuje się na dobre. Odczuwam (myślę, że dość naturalny) strach przed śmiercią, ale z drugiej strony.. Jakby umrzeć tylko na krótką chwilę, na moment..? Tam na górze podobno jest lepiej.. chciałabym to sprawdzić i wrócić tu na czas nieokreślony. Tam podobno nie ma kłamstwa, nienawiści, zdrady, łez, krzyku, bezsilności.. Tam jest po prostu dobrze, mówią, że lepiej niż idealnie. Marzę czasami o tej lekkości, o rajskiej anielskości.. Z drugiej strony odczuwam ogromny lęk, który mnie wręcz paraliżuje. Teraz patrzę na krucyfiks i odczuwam wewnętrzny spokój. Czuję, że nadejdzie taki dzień kiedy i ja stanę przy Bogu, lecz to jeszcze nie teraz, jeszcze nie dziś... wierzę. tęsknię do mojej utopii- nie od dziś.

środa, 18 grudnia 2013

Haust powietrza, łyk ginu.

czasem marzę o tym, by spłonąć, rozpaść się na miliony wesołych iskierek.. stać się szarym, smutnym popiołem.. by roznieść się po całym świecie, płynąć.. płynąć wraz z wiatrem, unieść się gdzieś wysoko, lecieć w stronę słońca.. wciąż i wciąż.. zahaczać o chmury.. tak, chmury..- są cudowne. niepowtarzalnie piękne.. lekkie, subtelne, miękkie, wręcz plastyczne.. niekorzystna, a jednocześnie tak bardzo potrzebna abstrakcja.. marzę o rzeczach niemożliwych, o rzeczach dalekich rzeczywistości.. życie.. cóż to takiego? deszcz.. tak, życie jest jak deszcz. orzeźwiający, rześki, lekki, ciepły, daje mnóstwo radości, pozwala atmosferze narodzić się na nowo.. zimny, nieprzyjemny, wręcz przesadny, powodujący odrętwienie.. natężenie jego chłodu sprawia ból, rodzi gniew, niezadowolenie, zwyczajny smutek.. Słońce.. cóż.. Ono jest jak miłość.. Otula swym ciepłem, daje mnóstwo radości, budzi uśmiech na twarzy, jest cudowne.. Kiedy tylko znika za horyzontem w sercu pojawia się tęsknota. Lecz, gdy nie jesteśmy wystarczająco ostrożni, gdy okazuje się, że słabi z nas obserwatorzy, możemy się bardzo dotkliwie poparzyć.. Ogół naszego bytu to ciągłe wzloty i upadki, to niekończące się marzenia.. Wypadki się zdarzają. szwy pękają, rany nie chcą się zabliźniać. po cichu na paluszkach.. -strach. stoi w drzwiach, muska po policzku, dusi i zabija. nie jestem z kamienia, moje imię, to nie Skała. Boję się, choć wiem, że nie jestem sama. Strach.. lecz to jeszcze nie najgorsze. Nie mogę spać, nie oddam tego co moje.. choć się boję.. haust powietrza. choć to nie proste.. musi być dobrze..

wtorek, 17 grudnia 2013

Krucha historia małego człowieka.

Pisząc te słowa zwracam się do Ciebie człowieku. Absurdalna rzeczywistość razi mnie w oczy. idzie za mną krok w krok. twierdzi, że jestem grzeszna. czysta hipokryzja. to dość zabawne, widzieć cudze błędy, lecz nie dostrzegać swoich. niech skurwysyny potykają się o własne nogi, ot co. taka drobna kara od ludzi.. ludzi po których pozostał gorzki niesmak na językach. niech się każdy z nich potyka. nie życzę im źle, o nie. przeciwnie. choć nie jest to proste, stoję od nich nieco wyżej, bo przecież nie uciekam przed sobą, a oni.. nadal to robią. nadal i wciąż. potykają się o własne nogi. jeśli tylko chcesz uciekaj razem z nimi. bramy diabelskie czekają. czekają niecierpliwie, aż się komuś noga powinie. Tylko pamiętaj.. Nim to zrobisz.. Poczekaj. To krótki opis każdego człowieka.. Nie jesteśmy tacy silni na jakich wyglądamy.. Widzę prawdę, która odbija się w Twoich oczach, gdy na  Ciebie patrzę. Pękam i tonę w ciemnościach, w bezdennym morzu uczuć.. To nie sen, to czysta niczym łza prawda. Chętnie zakładamy na siebie ciężkie zbroje, które są twarde niczym skała tylko z pozoru. W rzeczywistości okazują się być niezwykle kruche.. Kruche jak nasze życie, które marnujemy każdego dnia na łzy, smutek, tęsknotę i żal.. Marnujemy je na bezsensowne kłótnie i ciągłe upadki. Gubię się w natłoku myśli, gubię się w tym wielkim małym świecie. a teraz.. wokoło cisza, dziwna pustka. nie rozpaczam, nie szukam. pochłaniam spokój, za cichą ciszę.. włączam muzykę, odpływam. nic już nie słyszę. spokojnie czekam, na dzień zbawienia. czekam na tę chwilę, czas płynie. czas płynie jak wartka rzeka.. By ukoić swoje nerwy wracam do dawniej zapisanych przeze mnie słów. Jak już niejednokrotnie mówiłam.. - historia lubi się powtarzać. 
"Sądzisz, że to po mnie spływa, jak kwietniowy deszcz po szklanych szybach..- myśli cicho krocząca w strugach deszczu panienka. Wiem, że wciąż na mnie zerkasz. Widzę Twój uśmiech w kąciku lusterka w którym zapisało się Twoje ostatnie spojrzenie.. to zwykłe złudzenie, lecz na samą myśl się rumienię, niczym słodki owoc lata.. - wciąż myśli, wciąż marzy panienka. Brzęczą cichutko pieśni deszczu stłumione.. A ja chcę kroczyć wciąż wśród spadających z nieba kropli niewinnych, wciąż myśleć, wciąż marzyć, ocierając z twarzy strumyczki słonych łez dziwnych.." - kwiecień '13.

sobota, 14 grudnia 2013

Niby, gdyby, aczkolwiek..

W moim życiu nadszedł czas wielkich zmian. Nadszedł i.. tak właściwie to na tym się kończy. W praktyce moje siły opadają poniżej zera i cudem jest dla mnie to, że mam siłę podnieść się z łóżka. To totalny absurd. Mając naście lat tworzę dookoła siebie zamknięty krąg, który z każdym dniem coraz to bardziej się zacieśnia. Nie potrafię wyjść poza jego granice. Zaczynam się dusić. Owszem, są chwile w których czuję się silna. Wydaje mi się wtedy, że cały świat należy do mnie, że mogę przenosić góry, ale rzeczywistość jest brutalna.. Są to tylko momenty skutecznego pocieszenia, które trwają niezwykle krótko. To gra pozorów. Moją codzienność wypełnia chora darmowa, amatorska gra aktorska.. Gdyby mi za nią płacono już byłabym milionerką.. :) Jak najbardziej zdaję sobie sprawę z tego, że wylewam swój żal, że marudzę, wiem, że takie jest życie, że muszę wziąć się w garść, naprawdę. Wiem i rozumiem. Tylko to nie jest takie proste jakby się mogło wydawać. Dlaczego? Otóż całą sobą czuję, że te cholerne zmiany nie są mi potrzebne w najmniejszym calu. Są zupełnie zbędne, lecz niestety nieuniknione. Nie chcę ich, odpycham od siebie wszelkie myśli. A kiedy już się z nimi zmierzę.. bywa bardzo różnie. Nazywajmy rzeczy po imieniu- popierdoliło mnie totalnie. Rozczulam się przy ostrych kawałkach rockowych, śmieję się przy smutnych balladach.. Nie mogę się na niczym skupić. Nie mogę czytać, pisać. Nawet patrzenie się w monitor sprawia mi problem. Moje zdrowie podupada, a ja.. Chcę stanąć na przeciw temu wszystkiemu.. czuję się taka maleńka wobec problemów, które stanęły na mojej drodze. Przeraża mnie wizja dalszego.. a tak właściwie to- dalszej- egzystencji. Nie widzę tego. Boję się obudzić każdego dnia rano, ponieważ wiem, że po raz kolejny zmierzę się ze wszystkim od samego początku. To niesamowite, że my- ludzie- jesteśmy zdolni do wytwarzania tak nieszablonowych więzi, że potrafimy budować coś tak niezwykle silnego.. to fascynujące. Piękne, lecz jednocześnie niezwykle tragiczne.. Bo potrafimy wszystko spieprzyć w przeciągu ułamka sekundy. Jesteśmy jak ułomne dzieci pośród tłumu, które nie wiedzą którą z dróg należy wybrać, mimo tego, iż doskonale znamy wszystkie ścieżki które nas otaczają, jednocześnie uciekamy donikąd, nieważne jak, gdzie i kiedy, ważne żeby uciec. Mariaż zasranych uczuć, które targają niejedną duszą, sercem i umysłem, które niszczą nasze psychiczne zdrowie, niwelują doszczętnie wnętrzności, szpecą ciało. To przeklęta farsa. Apogeum beznadziei życia. Dziadostwo bytu, lecz niby- do przeżycia.


"It's been seven hours and fifteen days since u took your love away [...] 'Cause nothing compares, nothing compares to you.. It's been so lonely without you here.."

poniedziałek, 9 grudnia 2013

historia, historia, historia..

"Niedzielne popołudnie, chłodny wiatr i gorąca kawa z mlekiem, która nie jest wystarczająco słodka, drażni mnie tak samo jak miliard myśli krążących po mojej głowie.. Jest na świecie tyle lepszych miejsc niż to.. Wołam do Ciebie, wołam o pomoc, proszę, wyciągnij do mnie rękę.. Wiem, że mnie słyszysz. Podejdź do mnie, przyciągnij do siebie.. Słyszę głosy, które w niesamowicie ułomny sposób krzyczą mi do ucha, że wszystko będzie dobrze, ale ja w to nie wierzę. Wołam Ciebie.. przecież mnie słyszysz.. proszę odpowiedz na moje pytania.. Ufam tylko Twoim słowom. Tylko Tobie.. Szukam drogi, która doprowadzi mnie tam, gdzie jest błogi spokój, słodka cisza, czas na bajeczną miłość.. Poetyczny, niezwykle malowniczy, mały świat, tylko dla serc, które z wzajemnością biją dla siebie..Wołam Cię, słyszę szept.. Twój piękny głos delikatnie mnie dotyka, pieści i zabiera tam, gdzie jest najlepiej.. Jesteśmy w Niebie.. Trzymam Cię za rękę.. Kochanie, już nie płaczę. Mówię cichutko jak bardzo Cię kocham.. Wiem, że mnie słyszysz.. Jesteśmy tak blisko siebie.. Za chwilę spojrzę Ci w oczy, już nigdy nie odchodź, nigdy, choćby nawet na sekundę.." - 23 czerwca 2013' 

to zabawne, historia tak bardzo lubi się powtarzać. 

więc niech powtórzy się jeszcze raz. i kolejny.. niech powtarza
 się do końca moich dni. 

sobota, 30 listopada 2013

NIEwola istnienia.

Jesteś na szczycie po to, by opaść na dno. Masz wszystko, czego dusza zapragnie, by w przeciągu minuty nie mieć nic. Możesz zapomnieć o tym, co jest dla Ciebie najważniejsze. To tak absurdalnie proste.. To jak iskierka, która płonie, lecz tylko przez krótką chwilę. Wystarczy ułamek sekundy,by zgasła, mimo tego, że mieliśmy nadzieję, iż dzięki niej zapłonie ogień, który da nam ciepło, który da nam schronienie. ..nadzieja? Po co ją mieć? Przecież i tak wszystko w końcu przepada. Pozostaje tylko głęboki żal, smutek i gorycz.. Niechęć istnienia. Pozostaje pustka, której nie da się załatać.. Ktoś kiedyś powiedział, że rodzimy się i umieramy samotnie.. - idiota. Przecież także żyjemy sami. Otaczają nas tłumy, czasem zatrzymują się na chwilę, ale tylko po to, by ponownie zostawić nas samym sobie. To wszystko jest takie proste, tak banalne. Jak można tego nie przewidzieć, jak można tego nie rozumieć? - a jednak- nie wiem, nie widzę,nie rozumiem..- błądzę.

wtorek, 26 listopada 2013

Być królową śniegu, to też coś...

Myślę, że każdy z nas miewa w swoim życiu dni, które zmuszają go do nadzwyczajnych przemyśleń. Marzenia przeplatają się z obawami i.. Jak łatwo się domyślić, takie też idee snułam dziś ja. Wpadłam w szał. Uciekłam myślami gdzieś cholernie daleko snując piękne plany na przyszłość, ale ponieważ boję się jej tak bardzo, doskonała baśń bez żadnych problemów przeistoczyła się w doskonale zaplanowany, czarny scenariusz. Emocje namieszały w moim sercu uderzając o głowę na tyle mocno, iż miałam ochotę na moment przestać istnieć.. Pomyślałam, że być królową śniegu, to też coś.. Nie okazywać swoich słabości, ukryć wrażliwość, smutek. Zwyczajnie.. -nie czuć. Wabić do siebie słabych, niszczyć ich mały zabawny świat. Być  władczynią lodowatej krainy, której obce jest ciepło. Manipulować, sterować zimnymi marionetkami, wypowiadać ostre słowa, sprawiać ból. Doprowadzić do samozagłady szklanej armii. Ale tak właściwie.. na co przyda mi się mój wyimaginowany totalitarny świat? Przecież czasami warto jest przeżywać.. Przeplatać dobro wraz ze złem, by po chwili ochłonąć i nie myśleć, gdy wokoło jest cisza, gdy dotyka nas dziwna pustka. nie rozpaczać, nie szukać. pochłaniać spokój- za cichą ciszę.. nic nie słyszeć. spokojnie czekać, na dzień zbawienia. czekać na tę chwilę, gdy czas płynie.gdy płynie jak wartka rzeka.. Bo mimo, iż czasem coś boli, drażni, przerasta, budzi w nas strach, nienawiść do człowieka.. droga miłości- tak słodki jest Twój smak, a czas płynie i nie zaczeka..

poniedziałek, 4 listopada 2013

Ciii. Cichosza.

cisza, wokoło gra muzyka, wśród ciemności nocy.. pustka. po omacku szukam człowieka.. choć gości w moim sercu, ucieka.. po cichu, gdy wstaje słońce, gdy świat budzi się do życia.. cisza. mimo, iż wszystko co nas otacza zdaje się być szaro-szarym, nigdy nie jesteśmy sami.. nawet wśród ciemności ciszy.. po chwili się rozjaśni, ujrzę barwy jakich dotąd nigdy nie widziałam, usłyszę słodki dźwięk klawiszy jego głosu, lekki ton, bicie serca, radosny śmiech.. zanim zapadnie zmrok i powróci cisza.

niedziela, 3 listopada 2013

Ludzie nieludzcy.

należymy do chorej, globalnej sekty. rozwój cywilizacji przygniata nas swym ciężarem, robi nam papkę z mózgów. nie rozmawiamy w świecie realnym, nie potrafimy się porozumieć, nie piszemy papierowych pamiętników, indywidualności przestają istnieć. wszyscy stajemy się tacy sami. zanika prawdziwe "ja" każdego z nas. jesteśmy ludźmi sterowanymi przez to, co sami stworzyliśmy. tracimy cenny czas, tracimy życie, na to, co nie jest istotne. toniemy w morzu absurdu. jesteśmy bez przerwy przygnębieni i zmęczeni. nasza bezsilność i nieumiejętność funkcjonowania w świecie przytłacza nas tak bardzo, że stajemy się wręcz depresyjni. jesteśmy stworzeni na obraz Boga, a świat jest skonstruowany tak, byśmy mogli w nim z łatwością funkcjonować, ale nie jesteśmy w stanie. jesteśmy za słabi, ulegamy biednym pokusom. prymitywność ludzka zdaje się nie mieć granic. czas ucieka, a my choć biegniemy do przodu, wciąż stoimy w miejscu,śmiem twierdzić, że wręcz się cofamy. zaczęliśmy umierać wraz z chwilą w której przyszliśmy na świat, nie zatracajmy się więc, niech nasza dusza i serce będą szczęśliwe. nauczmy się ŻYĆ. doceniajmy, to co jest nam dane, nauczmy się kochać. bądźmy cierpliwi i pokorni. bądźmy spontaniczni. bądźmy wolni, wolni od tego co nas przygniata, od tego co nas niszczy i nie daje nam żyć. jeśli nie jesteście na to gotowi, biegnijcie po świeczki, wstęgi i kwiaty. nie dla ukochanej, nie na romantyczną kolację, nie dla cioci, babci, czy mamy. dla siebie samych. na pogrzeb, na grób, bo nie ma w was życia, jesteście martwi. 

piątek, 1 listopada 2013

Zapal świeczkę.

Jak to zwykle w dzień wszystkich świętych bywa udałam się na groby swoich bliskich. 1 listopada zawsze mnie cholernie przytłaczał, więc by tradycji stało się zadość w tym roku nie było inaczej. Pomijając to, no i kilka innych faktów i jeszcze może to, że było mi okropnie zimno i jak na złość zjebał mi się telefon zaobserwowałam pewną prawidłowość, która mnie zaciekawiła. A mianowicie.. - garniak, kozaczki na obcasie, torebka. Małżeństwo, bądź też cała rodzinka.. Kwiatek, znicz. Jechaliśmy tu 5 godzin, więc żeby nie było siary postójmy tu te 10 minut.. W tył zwrot. Samochód. Odjechali.. I tak prawie za każdym razem. No chyba, że spotkali starych znajomych z którymi umówili się na wódkę na jutro, bo dziś przecież trzeba zjeść ten pieprzony obiad z rodziną. Albo przychodzą tacy cudowni, młodzi rodzice. Po co mają pilnować swoje małe, brzydkie bachory? Niech sobie maleństwa pobiegają, niech podrą mordy na całą okolicę, szybciej pójdą spać, a troskliwy tatuś z mamusią będą mieli spokój. Nosz kurwa. Albo przyjadą wielcy państwo raz na trzy lata i jeszcze wybrzydzają, opowiadają "sąsiadce" jak to musieli szorować pomnik przez 2 godziny, bo taki zapuszczony, bo nikt nie przychodzi, nikt nie dba, zawsze tylko oni. Nie lubię tego "święta". Dla większości ludzi to taki zasrany obowiązek, cholerny mus, przecież inni idą, to ja też muszę. Zapuszczone groby na moment stają się "piękne", bo przecież tyle na nich frezji, chryzantem, wiązanek i zniczy.. Wieczorem spacerek głównymi alejami, bo przecież tak pięknie, tak kolorowo.. Gdzie sens? Jeśli ktoś pamięta, jeśli chce odwiedzić grób, zapalić tę pieprzoną świeczkę, to zrobi to bez zaznaczonej na czerwono kartki w kalendarzu.. Jest jeszcze jedna rzecz, która przykuła moją uwagę- dziwnie jest widzieć swoje nazwisko wyryte na pomniku. Zastanawiam się nad tym, czy przy moim grobie rodzina i znajomi też będą zatrzymywać się na chwilkę, wyłącznie 1 listopada- bo wypada. To przykre, że już za życia mogę stwierdzić,  iż istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że zostanę zapomniana szybciej niż można to sobie wyobrazić..

środa, 30 października 2013

Może nerkę?

Od dwóch dni moją głowę zaprząta jedna myśl. Tak właściwie to pytanie, które zdążyłam sobie postawić i odpowiedzieć na nie sama przed sobą milion razy (teraz już milion pierwszy). Otóż pytanie brzmi: Komu oddałabym nerkę? Wiem. Zdaje się to co najmniej dziwnie, wręcz absurdalnie. Dobrze. Nie oszukujmy się. Brzmi to idiotycznie. Pozwólcie więc, że wytłumaczę sprawę. Często wydaje nam się, że istnieją ludzie, którzy są dla nas najważniejsi na całym bożym świecie. Mówimy: dla Ciebie zrobiłabym/zrobiłbym wszystko. Tylko czy oni w rzeczywistości są tak istotni, wręcz fundamentalni jak nam się zdaje? Czy nie jest to tylko nasze złudzenie?Myślicie sobie pewnie: "co Ty pieprzysz? Co to za pytanie? Oczywiście, że są. No i co ma moja nerka do całkowicie zdrowych osób?". Otóż ma bardzo wiele. Życie, jak każdy z nas wie, jest zaskakujące a jednocześnie ulotne. Los niejednokrotnie udowodnił, iż potrafi nas zaskoczyć- niekoniecznie pozytywnie. Załóżmy więc, że któraś z osób, tych pozornie ważnych potrzebuje właśnie w tej chwili dawcy. Nie masz czasu na to żeby przeanalizować wszystkie "za" i "przeciw". Podejmujesz decyzję TERAZ. Komu więc oddasz nerkę? No właśnie... Ja przyznam szczerze, że w moim życiu takich osób znalazło się niewiele. Są ludzie cholernie ważni, jednak część z nich jest ważniejsza. Są też osoby, które okazują się jeszcze ważniejsze i dla nich byłabym w stanie poświęcić wszystko. Wszystko równa się w tym momencie życie. Oddałabym im swoje serce, by biło w ich wnętrzach, by to oni mogli cieszyć się każdą sekundą, nie ja. Chociaż.. ja w części też. Dostałabym w końcu drugie życie. :) A jeśli chodzi o nerkę.. Właśnie w tym miejscu zaczyna się mój całkowicie naturalny, lecz jakże obrzydliwy ludzki egoizm. Przecież każdy zasługuje na to by żyć, jednak ja nie potrafiłabym każdemu dać tego życia w prezencie..

czwartek, 24 października 2013

Na pół.


czego tak właściwie potrzebuje człowiek żyjący w XXI wieku? Cóż, nie wiem jak Wy, ale ja potrzebuję chwili spokoju. Każdy dzień przemija równie szybko, życie ucieka nam niczym piasek między palcami, marnujemy cenny czas na czynności, które nie mają żadnego znaczenia. Teoretycznie uchodzą za ważne, lecz w praktyce są zupełnie zbędne. Marzy mi się pobyt z dala od tych wszystkich komputerów, komórek, internetu.. z dala od ludzi. Chciałabym żyć pełnią wraz z Nim. Chodzić na długie spacery do lasu, leżeć na kwiecistej łące, tańczyć w deszczu, upajać się świeżym powietrzem. Zasypiać w kącie Jego głowy, gdy Ten błądzący w swoim małym, pięknym świecie nuciłby cicho niebiańską melodię.. Tęsknię do swej Utopii, gdy jestem tylko ja, On i ta melodia. Poduszka, ciepły ogień i stół.. Kiedy wszystko dzielę dla Nas, na pół.. ale taki już człowieka los- marzeń stos.

wtorek, 22 października 2013

Odpłyń.

jak miło jest się ponieść abstrakcji, uciec w nieznane.. nie słyszeć, nie czuć, zapomnieć. zwyczajnie przestać istnieć. rzucić się w otchłań niebiańską, płynąć, tonąć w lekkich obłokach, otulić się jedwabną mgiełką..chłonąć wszystko, co jest dla nas najlepsze. zdobywać siłę nie tylko na jutro, ale także na dziś.. bo to od dziś masz stać się osobą silną i niezależną, to od dziś masz żyć, tak jak Twoim zdaniem należy, nie tak jak narzucają ci oni, sterujący z góry całą rzeszą szarej masy, lecz tak jak krzyczy już od dawna twoje JA, od dziś- nie odkładaj kolejnych spraw na "jutro", które jest bliżej nieokreślone. tak łatwo jest się pogubić, pójść w drugą stronę.. jesteśmy ulegli, a to nasza słabość. spróbuj odnaleźć w życiu radość- nie poprawność-niepoprawność.
w świetle absurdu stajemy się tylko piękniejsi.. to takie proste.