wtorek, 26 listopada 2013

Być królową śniegu, to też coś...

Myślę, że każdy z nas miewa w swoim życiu dni, które zmuszają go do nadzwyczajnych przemyśleń. Marzenia przeplatają się z obawami i.. Jak łatwo się domyślić, takie też idee snułam dziś ja. Wpadłam w szał. Uciekłam myślami gdzieś cholernie daleko snując piękne plany na przyszłość, ale ponieważ boję się jej tak bardzo, doskonała baśń bez żadnych problemów przeistoczyła się w doskonale zaplanowany, czarny scenariusz. Emocje namieszały w moim sercu uderzając o głowę na tyle mocno, iż miałam ochotę na moment przestać istnieć.. Pomyślałam, że być królową śniegu, to też coś.. Nie okazywać swoich słabości, ukryć wrażliwość, smutek. Zwyczajnie.. -nie czuć. Wabić do siebie słabych, niszczyć ich mały zabawny świat. Być  władczynią lodowatej krainy, której obce jest ciepło. Manipulować, sterować zimnymi marionetkami, wypowiadać ostre słowa, sprawiać ból. Doprowadzić do samozagłady szklanej armii. Ale tak właściwie.. na co przyda mi się mój wyimaginowany totalitarny świat? Przecież czasami warto jest przeżywać.. Przeplatać dobro wraz ze złem, by po chwili ochłonąć i nie myśleć, gdy wokoło jest cisza, gdy dotyka nas dziwna pustka. nie rozpaczać, nie szukać. pochłaniać spokój- za cichą ciszę.. nic nie słyszeć. spokojnie czekać, na dzień zbawienia. czekać na tę chwilę, gdy czas płynie.gdy płynie jak wartka rzeka.. Bo mimo, iż czasem coś boli, drażni, przerasta, budzi w nas strach, nienawiść do człowieka.. droga miłości- tak słodki jest Twój smak, a czas płynie i nie zaczeka..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz